poniedziałek, 26 marca 2012

odc.64 W domu Rene - wywiad.

Jak wiecie w mojej obsadzie mieszka gwiazda. Jest nią Rene Russo Morel, która słynie z nienagannych manier, zadbanych włosów i dużych zakupów u najlepszych kreatorów mody.
Dziś Rene po raz pierwszy zaprosiła mnie do swojej willi, by odkryć nieco tajemnic i uchylić rąbka ze swojej domowej prywatności. Po raz pierwszy udzieli także jedynego jak dotąd wywiadu. Rozmowę oczywiście poprowadzę ja wcielając się w rolę reportera.


Mark: Gdzie się znajdujemy? Co to za część domu?
Rene: To jest mój kącik wypoczynkowy, tu grzeję się w chłodne dni przy kominku, czytam, wypoczywam. Mam słabość do złota i bujanych foteli, więc to idealne miejsce do relaksu.


Mark: Widzę, że znów masz na sobie coś bardzo szykownego, ta chabrowa sukienka, buty i torebka pochodzą od?
Rene: To oczywiście Gabi5mates, jedna z moich ulubionych kreatorek mody. Jej stroje są bardzo wytworne i wykonane z wielką perfekcją. Kobieta, która je nosi czuje się wzniośle.
Mark: Dodatki też od tej samej projektantki?
Rene: Naturalnie, stroje Gabi zawsze wzbogacają wytworne dodatki. Buty, które mam na nogach są jedyne na świecie i robione ręcznie.
Mark: To chyba zapewnia wielki prestiż na salonach. Zawsze ubierasz się w najlepsze?
Rene: Owszem, lubię błyszczeć, co nie znaczy, że nie założę jeansów i podkoszulka.


Mark: Czy mogę zadać dość niedyskretne pytanie?
Rene: Śmiało, nie będę Cię ograniczać (śmiech).
Mark: To dość delikatna i uczuciowa sprawa!
Rene: Pytanie możesz zadać, ale ja nie obiecuje, że udzielę na nie odpowiedzi.
Mark: Czy dowiemy się wreszcie, jaka była przyczyna rozstania z Michaelem Morelem?
Rene: Zdradził mnie.... nic więcej dementować nie będę.


Mark: Czemu nosisz jego nazwisko? Z tego co wiem rozwiedliście się w 2010 roku.
Rene: Nazwisko to jedyne co mi się po nim przydało, moją karierę rozpoczęłam tuż po ślubie, więc cały świat mody zna mnie z podwójnego. Nie mogłam sobie pozwolić na zmianę.
Mark: Chyba na próżno zadaję pytanie kim była ta druga kobieta?
Rene: Tak na próżno...


Mark: Słyniesz z pięknych długich włosów i nieskazitelnej fryzury. Czy taki stan rzeczy nie męczy?
Rene: Owszem męczy, zwłaszcza, że nie jestem lalką typowo "stojakową", podróżuję! Byłam już w lesie i na prawdziwym śniegu, ale jakoś daję radę. Chcesz być pięknym, to cierp (śmiech).


Mark: Wydajesz się kobietą niebezpieczną i zimną, to tylko maska?
Rene: Zbliż się to Ci pokażę.
Mark: Ale odłożysz ten pogrzebacz?
Rene: Właśnie nie (śmiech).


Mark: Masz przyjaciół?
Rene: Oczywiście, poza siostrą Nicole, moją najlepszą przyjaciółką jest Grace Kelly, którą zaprosiłam do wspólnej sesji zdjęciowej.
Mark: Elegantka z tej Grace, w ostatnim odcinku widzieliśmy ją w jeansach.
Rene: Ona także ubiera się u Gabi5mates, ten stój przyszedł w ostatnim zamówieniu.
Mark: Obie wyglądacie oszałamiająco.
Rene: Wiemy (śmiech).



Mark: Jedno z moich ostatnich pytań dotyczy wystroju wnętrza. Zaintrygował mnie obraz z Angeliną Jolie?
Rene: Czemu? Coś nie tak?
Mark: W domu pięknej kobiety, obraz innej pięknej kobiety?
Rene: Oczywiście! Uwielbiam jej urodę, to moja idolka. Myślę, że jeśli ktoś nie umie zachwycać się pięknem innych ludzi, musi mieć bardzo niskie poczucie własnej wartości.


Mark: Myślisz, że ludzie mogą nie lubić Cię za urodę?
Rene: Za urodę, za bogactwo, że mam więcej niż inni. To smutne, ale jeśli czymś się wyróżniasz i posiadasz coś o czym inni tylko marzą z góry narażony jesteś na brak sympatii. Trzeba mieć w sobie wiele klasy by obdarzyć komplementem kogoś lepszego czy ładniejszego od siebie. Łatwiej chwalić coś co przeciętne i czego się nie zazdrości, taki ten świat już niestety jest. Stąd mój wybór na obraz pięknej kobiety.


Mark: Dziękuje Ci za wywiad i zaproszenie do części Twojego domu, który tak długo skrywałaś.
Rene: Z pewnością pokażę więcej, nie widziałeś jeszcze innych pokoi. Dzięki za wywiad.

środa, 21 marca 2012

odc.63 Wiosna - cieplejszy wieje wiatr..

W poprzednim odcinku pisałem o weekendowym wyjeździe do Wielkopolski. Dziś postanowiłem przedstawić małą wiosenną relację z tegoż wyjazdu. Jako, że w mojej obsadzie znajduje się 24 postaci, trochę czasu zajęło mi zastanawianie się kogo zabrać ze sobą tym razem. Padło na Bree i Grace, których dawno nie było widać na planie. Ubrałem obie panie adekwatnie do zapowiadanej pogody i ruszyliśmy w trasę. 


W prawdzie drzewa świeciły gołymi gałęziami za to w powietrzu ewidentnie czuć było wiosnę.
Najbardziej cieszyła odczuwalna zmiana temperatury, która sięgała nawet do 19 stopni.



Znów mogłem wykonać moją ulubioną serię zdjęć pod tytułem "Wiatr we włosach".


Żelazna fryzura Grace nawet nie drgnęła pod naporem silnego wiatru, za to pukle Bree miały spore pole do popisu.


To zdjęcie zrobiłem między ujęciami.
Czy tylko mnie się wydaje, że spojrzenie Bree jest lekko dwuznaczne?


Ten dowcip idealnie pasuje do Lynette (tym razem nie obecnej w odcinku).
Siedzi ruda na torach podchodzi do niej blondynka i mówi zmęczonym tonem.
- Ej posuń się, posiedzimy razem. :D





Po małej sesji na torach, dziewczyny udały się do lasu.



Nie obyło się bez małej gonitwy.
- Dajesz... dajesz ruda. Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
Czyżby Grace przestraszyła się wnikliwego wzroku koleżanki?



Czas pożegnać się z pięknym widokiem z okna domku i wracać do stolicy.


Dziewczyny na grzbiecie "czarnego rumaka". :D


Po powrocie do domu w skrzynce czekało awizo, doskonale wiedziałem co odbiorę na poczcie. Wyczekiwaną paczkę od Gabi, a w niej zakupy i liczne niespodzianki!


piątek, 16 marca 2012

odc.62 Zakup w ciemno

Ponieważ wieczorem udaję się na trzydniowy wyjazd do Wielkopolski, poniedziałkowy odcinek przełożyłem na dziś. Laptopa co prawda zabieram, ale nie miał bym czasu i głowy na pisanie posta. Szykuje się super pogoda co za tym idzie, ognicho, grill i ..... :D

Sielanka w domu Tess i Andrew trwa w najlepsze. Para jest dla siebie wyjątkowo miła i wyrozumiała, wręcz przesłodzona! Lecz dzisiejszy odcinek nie o nich.  
Pierwsze kadry dozwolone od lat 18. Tess myje swoje śniade ciało pod prysznicem.


Przezorny zawsze ubezpieczony. Tess ma przyzwyczajenia bardzo podobne do mnie, otóż gdy idzie się kąpać zabiera ze sobą telefon bo to właśnie wtedy on najbardziej uwielbia zdzwonić.
I tak się stało i tym razem! Tess bez zdziwienia, że zadzwonił, spokojnie zakręciła wodę i sięgnęła po ręcznik.


- Proszę cię przyjdź, zrobiłyśmy coś tak głupiego, że potrzebujemy teraz twojej rady! - zadźwięczał głos ze słuchawki.
Tess: Spokojnie Edie, nie dramatyzuj będę za jakiś kwadrans - potwierdziła obecność spokojnym tonem.


Po kilkunastu minutach Tess zjawiła się pod wskazanym adresem, który okazał się być w jej bliskim sąsiedztwie.
Dobrze, że przyszłaś, potrzebujemy Twojej rady!  - odrzekła Lynette.
Tess: Co wy znowu wymyśliłyście dziewczyny?
Edie: Kupiłyśmy w ciemno ten dom! Ale nie spodziewałyśmy się, że tu jest tak... tak...
- Infaltywnie - dodała za koleżankę Lynette.
Tess: Dziewczyny nie siejcie dramatu, stało się. Poza tym, który domek dla lalek nie jest zdziecinniały?


Strefa wnętrz aż się prosi by zająć się tym oto widokiem!
Najgorsze są wszędobylskie naklejki, które nijak się mają do dobrego gustu!


Tess: No nic trzeba rozpatrzeć czy to domostwo ma jakiś potencjał i pomyśleć nad ewentualnymi zmianami.
- Jest rozsuwany blat kuchenny z pułkami, to już jest atut.
Lynette: Te naklejki mnie denerwują, a jak to nie zejdzie?
- Damy radę, nie takie problemy rozwiązywałam - odpowiedziała Tess, perfekcyjna pani domu. :D


Wtem rozległ się mocny dźwięk z części sypialnej!
Dziewczyny chodźcie tu! - krzyknęła Edie.


Edie koniecznie chciała pokazać dziewczynom jaki klimat ma pokój, który także należy do tego "domu".


Edie: Normalnie się uśmiałam wyrko na podłodze! Czuję się jak bym znów była studentką!


Tess: Ej nie jest tak źle, macie szafę i jest w niej nawet miejsce by postawić buty!


Tess: Czuję, że da się z tego miejsca wyczarować coś w miarę gustownego.
- Teraz się posuńcie, wbijam się na to wyro!


Finałem oględzin było wypicie szampana, który dziewczyny kupiły by opić swoje "cztery kąty".


Po wydojeniu (z gwinta) całej butli szampana.
Odkrycie! Wyrko zmienia się w regał!


Niestety kolejny natłok naklejek imitujących wszystko i nic! Tym razem pod wpływem procentów dziewczyny miały niezły ubaw!
Lynette oczywiście musiała powiedzieć jeden z swoich beznadziejnych dowcipów.
Nie zwracając uwagi na fakt, że w jej otoczeniu (wraz z nią) znajdują się same blondynki.
Lynette: Dziewczyny jak się nazywa blondynka z dwiema komórkami mózgowymi?
- Blondynka w ciąży.


Lynette: Edie kochana, może chcesz przeczytać atrapę książki? Jest ich tu pod dostatkiem, tylko weź nóż bo będziesz musiała ją sobie wydrapać.
Edie: Ty nie bądź taka mądra tylko włącz telewizor, zaraz będzie "Moda na Gnomy" taki super serial blogowizyjny. :D

Pojawienie się Tess napoił dziewczyny (szampanem) i optymizmem, oczywiście konieczny będzie remont!
Jakie będą jego skutki? Dowiemy się wszyscy za jakiś czas. Teraz zostawiamy dziewczyny w dobrej atmosferze, niech nadal rozkoszują się "pięknymi" naklejkami w regale i być może drugą butelką szampana.

poniedziałek, 12 marca 2012

odc.61 Domowa sielanka.

Co tu dużo pisać, zadomowienie się Tess i Andrew poszło dość szybko i sprawnie. Przestrzeń w kuchni wreszcie zaczęła oddychać. Przybyły także liczne dodatki, które tworzą typowy domowy klimat. Sielanka domowego ogniska trawa tu całą gębą i na razie nie ma co liczyć na aferę. Andrew właśnie powrócił z zakupów, zapełniając lodówkę w najbardziej podstawowe produkty. W chwili gdy chciał zakomunikować swojej dziewczynie, że ma zaplanowane zajęcia poza domem, rozległ się dźwięk telefonu. Tess odruchowo chwyciła za aparat leżący na stole.

- Słucham - zadowolonym tonem powitała rozmówcę.


Andrew lekko zaniepokojony rozmową Tess, zaczął bić się z myślami czy jego plany na wyjście z chłopakami dojdzie do skutku. Ewidentnie wywnioskował z jej rozmowy, że szykował się nalot babińca.


- Odwiedzą mnie dziewczyny - powiedziała Tess.
- No to fajnie, będziecie miały babskie spotkanie ja wybijam z domu - oznajmił Andrew.


Tess: Dobrze Kocie, przecież wiem co planujesz, twój strój i piłka do kosza w korytarzu od rana symbolizowała mi, że nie spędzimy razem popołudnia.
Andrew: Jestem pełen podziwu jaka jesteś dla mnie wyrozumiała. Myślałem, że każesz mi zostać.
Tess: Przestań, wiem czym dla jednego faceta jest towarzystwo kliku rozplotkowanych kobiet.
- Poza tym, przy Tobie plotki nie mogły by być już takie soczyste - odrzekła z żartem.
Andrew: Dobrze Kitek, to ja jeszcze zaliczę mały prysznic i ulatniam się.
("Kocie" i "Kitek" to przezwiska jakie wymyślili sobie gołąbki by jeszcze bardziej gruchać).


Minęło 20 minut:
Tess: Kocie, twoja woda. Pozdrów ode mnie chłopaków.
Andrew: Kitek co ja bym bez ciebie zrobił, specjalnie ją kupiłem a bym zapomniał. Typowy ze mnie blondyn - zażartował.
Tess: Ograj ich wszystkich, mój sportowcu.


Tess przysiadła sobie na chwilę. Wpatrując się w miskę świeżych warzyw i owoców zamyśliła się. Ten lekki letarg przerwał jej nagle dzwonek do drzwi.
Din don!


Tess: Witajcie moje drogie! Czy już taka wiosna, że wy tak lekko poubierane?
- Kurtki zostały w aucie, po co miałyśmy taszczyć ze sobą bety - odpowiedziała Donna.
Alek: Mamy dla Ciebie Twoje ulubione kwiaty, mam nadzieję, że macie już jakiś wazon?
Tess: Jasne, że mam, dostałam dwa od Mili.


Tess poprosiła dziewczyny do salonu.
- To jest mój mały kącik wypoczynkowy, to właśnie ten zestaw kupił Andrew bez mojej wiedzy - powiedziała.
Donna: Dla mnie fajne, lubię takie kolory. Już teraz wiem co kupić przy kolejnej wizycie.
Alek: Dobrze, że nie kupiłam Ci tej lampy, bo widzę, że już ją masz.


Dziewczyny rozsiadły się wygodnie poruszając różne tematy.
- Ogólnie fajny domek, ale salon w porównaniu z kuchnią, trochę mały - powiedziała szczerze Alek.
- Alka, ty to jesteś dyskretna, nie mówi się takich rzeczy gospodyni - wtrąciła Donna.
Alek: Przecież nic złego nie powiedziałam, stwierdziłam tylko fakt.


Tess: Spokojnie Donna, nie mam żalu do Alek, my już myślimy z Andrew o jakiejś rozbudowie salonu.
Alek: Znamy się już tyle czasu, że wydaję mi się, że taka szczerość nie jest czymś nie ma miejscu.
Tess: Jasne, czasem opinia przyjaciela otwiera szerzej horyzonty.


Dyskusja trwała w najlepsze, temat poganiał temat. Słodkości na talerzyku kilka razy zostały doniesione.
Nagle w saloniku pojawiła się Barbie, trochę zaskakując dziewczyny okrzykiem.



- Czołem laski! - z entuzjazmem przywitała się Barbie.
- Słyszę, że spotkanie owocuje w żywe dyskusje, co mnie ominęło?


Barbie: Pani tego domu proszona jest do odbioru prezentu!


Tess: Magnetofon! Dzięki moja droga, ale nie potrzeba było tyle się wykosztowywać.
Barbie: Potrzeba czy nie potrzeba to ja już sama wiem - odrzekła z pewnością w glosie.
- Tobie i naszemu spotkaniu nad morzem zawdzięczam swój byt z drużynie Model Muse.
Tess: Szok, ale to już było dawno. Za trzy miesiące będzie rok czasu jak się poznałyśmy.
Tu możecie zobaczyć pozanie.


Wtem! Donna wyjęła kolejny sprzęcik i wykrzyczała.
- A tu kolejny prezent do kompletu. Jest też kamerka!
Tess: Dziewczyny jesteście kochane naprawdę nie trzeba było!
- My to miałyśmy zaplanowane z Baśką już dużo wcześniej - poinformowała Alek.


Donna: Stańcie teraz ładnie, nagram nasz pierwszy film.


Jeśli ktoś jest ciekawy jaka muza leciała z magnetofonu który przyniosła Barbie. Zapraszam do posłuchania.
Klasyk z lat 80 słynnej grupy Barbie and the Beat , ale przecież to Barbie więc nie mogło być inaczej.


Tak zakończyło się babskie spotkanie.
Pamiątkowa fota na koniec!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Lalki i Odcinki