poniedziałek, 24 września 2012

odc.87 Prezenty od...

Witajcie po trzech tygodniach przerwy. Już myślałem, że nigdy nie zabiorę się za nowy odcinek. Naprawdę brak mi czasu na dość czasochłonne rozkładanie wszelkich dekoracji (moje dioramy nie są na stałe). Jednakże wczoraj postanowiłem zadbać o kontynuację wątku z prezentami, które moja ekipa otrzymała na swoją pierwszą rocznicę. Na końcu poprzedniego odcinka Lynka, pokazała paczki (KLIK), których zawartość zademonstruje dopiero dziś. 


Dziewczyny udały się do prowizorycznego "studia numer 5", które jest idealnym miejscem do tego typu sesji. Był poranek, więc wschodzące słońce wpadało przez przepastne okna bez ograniczeń.
Edie: Rany, co tam jest jestem bardzo ciekawa.
Lynette: Nie trząchaj, to delikatna sprawa.


Teraz już wiadomo czemu Lynette tak karciła Edie za trząchanie pudłem. W środku był mały biszkoptowy pies rasy Labrador.
Edie: Słodyczy, cudowny psiak, masz pomysł jak go nazwiemy. 
Lynette: Już uzgodniłam z dawcą prezentu, ma na imię Lizzek!



Edie: Cioo, cioo, cioo, ty mały przylepcu - powiedziała z czułością.
Lynette: Dalsze niespodzianki postanowiłam rozdzielić i dać trochę radości innym dziewczynom. Muszę zadzwonić do pierwszej z nich.


Tak też się stało i "pierwsza z nich" pojawiła się po chwili w studiu numer 5.
Cień, który dość ciekawie rysował jej postać mówi sam za siebie?


To oczywiście dystyngowana Rene.
Rene: Co tam Lynka? Jaką masz dla mnie niespodziankę?
Lynette: Stoi w różowym pudełku kochana, zajrzyj tam.


Rene: O kurczę wazy z Dynastii Rabbit'ów - cudowne, zawsze takie chciałam mieć w swoim salonie!



Tym czasem do studia przybyła Nadia, wywołana do przyjęcia kolejnego prezentu.



Przezroczysty stolik i trzy pary butów, takie właśnie fanty czekały na Nadię.


Gwoździem programu stała się Alek, która trzymając w rękach wielkie puszyste coś, o mało się nie przewróciła. 
Alek: Dziewczyny ta oto postać, powinna podpowiedzieć wam od kogo są te wszystkie upominki.



Alka! Przecież miałyśmy pokazać go razem - wykrzyczała Nikki, która praktycznie wbiegła do studia.
Alek: Spokojnie, przecież nic jeszcze nie powiedziałam!


Czy teraz już wiadomo, kim jest tajemniczy darczyńca?
Myślimy, że nikt nie będzie miał problemu odgadnąć z jakiej "norki" to wszystko pochodzi.
BARDZO DZIĘKUJEMY! :-*


To by było na tyle, dziewczyny wróciły na swoją półkę i grzecznie czekają na powrót formy swojego reżysera. Jesień wkroczyła wielkimi krokami, więc pewnie pojawią się jakieś plenerowe ujęcia. 


poniedziałek, 3 września 2012

odc.86 To co dobre...

Kolejny i ostatni odcinek z nadmorskich poczynań moich "Gotowców".
Dziewczyny rozpoczęły dzień od "angielskiej herbatki" w nowej porcelanowej zastawie, zakupionej właśnie na wakacjach. Filiżanki (w ich skali) bardziej przypominają wielkie kubki "Jumbo", ale kto by się tam czepiał o detale. :)
Janet: Jutro wyjazd, czemu zawsze to co dobre tak szybko się kończy - zapytała.
Grace: Gdybym znała odpowiedz na to pytanie.... Pozostaje nam pogodzić się z takim stanem rzeczy. :)


Janet: Wiesz co Grace, coś postanowiłam. Gdy wrócimy do domu... nie chce już stać na Vip półce. Chcę być z wami wszystkimi w witrynie. Vipowska, niech będzie miejscem na pudełkowe aktorki - stwierdziła racząc się łykiem napoju i odstawiając filiżankę na spodeczek.


Grace: Myślę, że to dobra decyzja, nawet chciałam cię wcześniej o to poprosić. Naprawdę się z tobą zżyłam przez ten czas - powiedziała mile zaskoczona.
Pyszna jest ta herbata, lubię mocną - zakomunikowała widząc, że zbliża się Latoya. 


Latoya: O czym tak sobie gwarzycie dziewczęta - powitała pytająco. Śliczny kapelusz Grace, czyja to produkcja?
Grace: Gabi5mates, oba kapelusze są jej dziełem, a jak tam relacje z Edie, już się pogodziłyście?
Latoya: Już lepiej, ale wiesz jaka ona jest w gorącej wodzie kąpana, teraz rozmawiają sobie z Lee.


Latoya: Przyniosę sobie filiżankę i potowarzyszę wam - zakomunikowała. Oczywiście jeśli nie przeszkadzam - dodała pospiesznie, by nie wyjść na natrętną.
Grace: Oczywiście, że nie przeszkadzasz.


Po jakimś czasie:
Latoya: Skończyła się herbata, dorobić czy już idziemy do środka - zapytała.
- Może pójdziemy na plażę - zaproponowała Janet.
Latoya: To chyba się nie uda, słoneczko się przebija, ale znów zaczyna kropić deszcz - stwierdziła.
Janet: No trudno, muszę się przebrać w coś bardziej dziennego - To chodźmy do domku.


Tymczasem Edie i Lee, bardzo intensywnie rozmawiali.
Edie: Dobrze już dobrze, przekonałeś mnie, tylko ja jestem ważna. Chodźmy do Soni i Bree, one tam grają w karty - wymachując dłońmi próbowała pozbyć się leżącego na niej chłopaka.
Lee: Wolałbym inną grę, ale skoro nalegasz -odrzekł lubieżnie. 
Edie: Nalegam, chodźmy już. Wczoraj trochę mnie poniosło, a nie chcę by dziewczyny uważały mnie za złośnicę i egoistkę.


Gra w karty to bardzo przyjemne zajęcie, zwłaszcza gdy za oknem pada.
Lee: Schodzę - wykrzyknął. Sama żądałaś dzwonków - triumfował z satysfakcją.
Bree: Coś kręcisz, pewnie sobie podmieniłeś karty - odburknęła z żartem.
Lee: Spadaj, rozgrywka toczy się teraz między tobą a Sonią. Ja nie oszukuję - zaprzeczył z uśmiechem.
Sonia: Dobra, ja dobieram, teraz ty Bree - wtrąciła ponaglając koleżankę.
Lubie wygrywać, ale czekanie na kolejne rozdanie mnie nudzi, usypiam - marudziła Edie.


Lee - Jak ty zasypiasz to i mnie się automatycznie chce spać - powiedział kładąc głowę przy swojej lubej.
Bree - Ej, jeszcze chcę rewanżu, nie spać! 
Lee - Spoko, zaraz znajdę sposób, na rozbudzenie mojej blondyny.


Do towarzystwa dołączyła reszta dziewczyn, a sytuacje, które widać na zdjęciach można opisać tak:
Latoya i Janet prowadziły żywe dyskusje na temat układania fryzur. Grace pomaga wstać lekko śniętej Edie, a także Lee starał się swoimi amorami przywrócić jej witalność. Bree ciągle usiłowała nie przegrać z Sonią, podjadając co jakiś czas chipsy. 
Ogólnie sielanka deszczowego dnia. :) 



Ja: Proszę o uwagę i ustawienie się do pożegnalnej foty. "Ustronie Morskie 2012 - The End".


Ostatni spacer przy zachódzie słońca, na który wybrały się Janet i Grace. Znów trochę kropiło, więc dziewczyny założyły kaptury.
Janet: Wiesz, wydaje mi się, że inni zaczynają naszą przyjaźń o coś podejrzewać, a w przekonaniu utwierdza ich fakt, że ciągle gdzieś się razem wymykamy - powiedziała z lekką obawą w głosie. 
Grace: Przestań, przecież nieliczni wiedzą, że nasza przyjaźń jest niezwykła z jednego ważnego powodu - uspokoiła.
Janet: No tak, masz rację - chodźmy.


Widok za zachód słońca nad domkiem. Czy wrócimy tu za rok? Czas pokaże.


Gagi: 
Podczas nocnego spaceru Edie i Lee z odcinka ( 84 - KLIK ) jego spodenki zsunęły się już przy pierwszych krokach.


Przerwa w zdjęciach. Moje gwiazdy i ich transporter. :)


Po powrocie do domu w skrzynce czekały na dziewczyny prezenty. Co to za prezenty i od kogo? Lynette już je widziała, ale czeka z tą niespodzianką na resztę.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Lalki i Odcinki